Monthly Archives

styczeń 2019

Himalaje – Three Passes Trek

  | Slajdowiska | Brak komentarzy

Będzie to opowieść Magdy i Dawida Rojów o jednym z najciekawszych trekkingów w rejonie Mount Everestu, prowadzącym przez malownicze, wysokie przełęcze (pow. 5300 m n.p.m.). O tym jak się do niego przygotować, co zabrać i czy na pewno trzeba na to wydać fortunę. Dowiecie się też jak (nie)należy odprawiać się na lot do Lukli oraz gdzie najwyżej na świecie można wypić pyszną kawę z ekspresu. Zapraszamy wszystkich, a szczególnie tych, dla których Himalaje są w dalszym ciągu niespełnionym marzeniem.

Prezentujący: Magda i Dawid Roj
Data: 13 lutego 2019 r.
Godzina: 19:00
Miejsce: Artefakt Cafe, ul. Dajwór 3

Link do wydarzenia na Facebooku

Zapraszamy serdecznie!

Rozsypała się tęcza… Koncert pamięci Urszuli Janickiej-Krzywdy

  | Górskie akcje | Brak komentarzy

Serdecznie zapraszamy w piątek 25 stycznia 2019 r. do Zawoi na spotkanie w czwartą rocznicę śmierci naszej niezapomnianej koleżanki Urszuli Janickiej-Krzywdy. W programie spotkania o godz. 16.40 przewidziano złożenie kwiatów na grobie Urszuli, o godz. 17 Mszę Świętą za Jej duszę w kościele pw. św. Klemensa w Zawoi Centrum, a o godz. 17.45 koncert pt. „Rozsypała się tęcza” w Babiogórskim Centrum Kultury, które nosi imię Urszuli Janickiej-Krzywdy. Zagrają w nim „Browar Żywiec”, Stanisław Figiel z córką Natalią oraz Andrzej Mróz. Do zobaczenia!

Konkurs Całoroczny: Pytanie nr 01/2019 i Pytanie nr 02/2019

  | Konkurs Całoroczny | Brak komentarzy

Pytanie nr 01/2019 z dnia 22 stycznia 2019 r.

Widok ten jest dobrze znany beskidzkim amatorom sportów zimowych, jeśli dotąd nie mieliście okazji – życzymy korzystnych warunków pogodowych. W odpowiedzi na pytanie prosimy o wskazanie nazwy obiektu, z którego wykonano fotografię. Podpowiedzią (albo dodatkową zagadką) niech będzie fakt, że wg niektórych pomiarów obiekt ten jest położony na tej samej wysokości n.p.m., co szczyt góry, która jest najwybitniejsza w pewnym parku narodowym.

Odpowiedzi prosimy przesyłać mailowo na adres: konkurs@skpg.krakow.pl do północy 11 lutego 2019 r.

Odpowiedź:

Jak łatwo zgadnąć, powyższe zdjęcie wykonano ze schroniska PTTK na Hali Miziowej. Na fotografii widać górną stację wyciągu orczykowego prowadzącego z Hali Szczawiny, a w tle, za rzeką chmur, wyróżnia się ogromny masyw Babiej Góry. Podpowiedzią, która w zasadzie utrudniała, była wysokość 1274 m n.p.m., na jakiej znajduje się schronisko (choć wiemy, że niektóre źródła lokują je na 1330 m n.p.m.). 1274 m to także wysokość Kudłonia ̶̵̵ szczytu, który jest najwybitniejszy w Gorczańskim Parku Narodowym.

Prawidłowej odpowiedzi udzielili:

1. Aga Ł-S
2. Rafał Pękala
3. Monika Matusik
4. Rafał, blacha 930
5. Dawid Gajos
6. Maciek Słowik
7. Marek Węglarz
8. Joanna Łazowska
9. Ewa
10. Łukasz Nowicki
11. Joanna Olszówka
12. Paweł Kociołek
13. Izabela Bętkowska
14. Maciej Bryndza
15. Bogdan Mikuła
16. Maria Skupień
17. Michał Biel
18. Robert
19. Michał Pierwoła
20. Hadrian Jakóbczak
21. Piotr Bobak
22. Zbigniew Drapała
23. Król Balu
24. Kazimierz Stagrowski
25. Michał Pacyna

Pytanie nr 02/2019 z dnia 22 stycznia 2019 r.

Niezmiernie rzadko napotykamy w polskich Karpatach szczyty, których nazwa zaczyna się na tę literę. Niemniej takie góry istnieją. Co więcej, według wielu geografów, jedna z nich jest najwyższym szczytem pewnej grupy górskiej. Gdyby góra, o której mowa, znajdowała się w Beskidzie Niskim, byłaby w nim najwyższa. Gdyby natomiast teleportowała się w Beskid Wyspowy, stałaby się dziewiątym jego tysięcznikiem, aczkolwiek jednym z niższych. O jakiej literze mowa jest w pytaniu?

Odpowiedzi prosimy przesyłać mailowo na adres: konkurs@skpg.krakow.pl do północy 11 lutego 2019 r.

Odpowiedź:

Literkę, o którą pytaliśmy, znajdziemy na klawiaturze typu QWERTY pomiędzy “W”, a “R”. Jest to bowiem “E”, jak Eliaszówka, najwyższy szczyt w grupie górskiej najlepiej znanej pod słowacką nazwą Ľubovnianska vrchovina, co do której wyodrębniania geografowie nie są zgodni. Eliaszówka wznosi się na wysokość 1023 m n.p.m., a majestatu dodaje jej całkiem zgrabna wieża widokowa. Skądinąd to zaskakujące, jak rzadko ta popularna samogłoska staje na pierwszym miejscu w karpackich toponimach. Na koniec apelujemy o czytanie pytań ze zrozumieniem, gdyż formalnie rzecz biorąc odpowiedzią poprawną jest “E”, a nie “Eliaszówka”.

Prawidłowej odpowiedzi udzielili:

1. Aga Ł-S:
2. Monika Matusik
3. Rafał, blacha 930
4. Dawid Gajos
5. Marek Węglarz
6. Joanna Łazowska
7. Ewa
8. Joanna Olszówka
9. Paweł Kociołek
10. Izabela Bętkowska
11. Maciej Bryndza
12. Bogdan Mikuła
13. Maria Skupień
14. Michał Biel
15. Robert
16. Michał Pierwoła
17. Hadrian Jakóbczak
18. Piotr Bobak
19. Zbigniew Drapała
20. Kazimierz Stagrowski
21. Michał Pacyna

Aktualna klasyfikacja Konkursu Całorocznego 2019 r.:

Hadrian Jakóbczak24,5 pkt
Bogdan Mikuła22,5 pkt
Paweł Kociołek18 pkt
Michał Pacyna16 pkt
Michał Biel13 pkt
Robert12 pkt
Piotr Bobak12 pkt
Dawid Gajos10 pkt
Joanna Olszówka9,5 pkt
Marek Węglarz 8,5 pkt
Zbigniew Drapała7,5 pkt
Izabela Bętkowska6,5 pkt
Michał Pierwoła6 pkt
Kazimierz Stagrowski5,5 pkt
Maria Skupień5,5 pkt
Ella 5,5 pkt
Monika Matusik4 pkt
Łukasz Nowicki4 pkt
Maciek Słowik3 pkt
Aga Ł-S2 pkt
Rafał, blacha 930 2 pkt
Joanna Łazowska2 pkt
Ewa2 pkt
Maciej Bryndza2 pkt
Król Balu2 pkt
Alicja Kwiatosz2 pkt
Tomasz Olejarczuk2 pkt
Kasia Bieroń 2 pkt
Rafał Pękala 1 pkt

Nagrodzeni w Konkursie Całorocznym 2018. Rusza Konkurs Całoroczny 2019!

  | Konkurs Całoroczny | Brak komentarzy

Koleżanki i koledzy!

Kolejna edycja Konkursu Całorocznego SKPG w Krakowie przeszła do historii. W roku 2018 w Konkursie zadano 24 pytania, z których tylko jedno nie zostało rozgryzione przez żadnego uczestnika. Niekwestionowanym zwycięzcą, drugi raz z rzędu, został Hadrian Jakóbczak! Na drugim miejscu uplasowała się Anna Purna, a trzecie miejsce ponownie zajął Zbigniew Drapała. Serdecznie gratulujemy! Zwycięzcy zostali zaproszeni na wręczenie nagród podczas najbliższego spotkania Zarządu.

Miło nam poinformować, że rozpoczynamy nową edycję Konkursu Całorocznego. Zmiany nastąpiły zarówno w ekipie konkursu, jak i jego formule – od teraz będziemy publikowali po dwa pytania co trzy tygodnie. Po tym czasie pojawią się odpowiedzi, punktacja oraz nowe pytania. Będziemy dbali o terminowość – pod każdym pytaniem znajdziecie datę nadsyłania odpowiedzi, będącą zarazem dniem, w którym można spodziewać się nowych pytań.

Pytania edycji 2019 znajdują się tutaj >>> Konkurs Całoroczny 2019

Serdecznie zapraszamy do udziału w zabawie!
Ekipa Konkursu Całorocznego

Weekend w Górach: Trzej Królowie Gór Grybowskich. Jak było?

  | Wyjazdy | Brak komentarzy

Styczeń 2019

Zima w górach wzbudza w ludziach lęk. Uchodzi za nieokiełznany żywioł, który nie wybacza, który zasypuje szlaki, wychładza organizm, pozbawia sił, znienacka atakuje lawiną. Dla ludzi który jednak obyli się z górami w zimie, jej obraz prezentuje się nieco inaczej. Zima w Beskidach, tam gdzie nie ma lawin, nie wybacza głównie ludziom, którzy ją lekceważą. Tym, którzy nie respektują jej zasad, nie rozumieją co to znaczy wycofać się, zmienić plany, dynamicznie dostosować się do sytuacji. Tym, którzy zaakceptują zasady panujące w zaśnieżonych Beskidach, zima dostarczy przeżyć i widoków, o jakie trudno kiedykolwiek i gdziekolwiek indziej.

O ataku zimy w górach mówiło się już od tygodnia. Czwarty stopień zagrożenia w Tatrach, Rysianka odcięta od świata, regularne opady śniegu również w Krakowie. Realna analiza sytuacji: przejście pasma Koziego Żebra z Łabowej do Kamionki Wielkiej powinno się udać. Do zachodu słońca około 6 godzin, grupa kilkunastoosobowa, najkrótsza trasa to tylko kilka. Grupę należy uprzedzić o możliwości zabrania rakiet śnieżnych. Jeżeli śniegu będzie do kolan, wspólnie przedrzemy się najkrótszą drogą do Kamionki. Jeżeli śniegu będzie do pasa – wycofamy się.

Śniegu okazuje się być do połowy łydek. Okolice Sącza to jednak nie Tatry ani Beskid Żywiecki i opady przyniosły wprawdzie w góry warunki zimowe, ale nie ma katastrofy. Tylko jeden uczestnik wycieczki zabrał ze sobą rakiety. Te przez większą część drogi okazują się być nieprzydatne. W ostatniej chwili z wyjazdu wycofało się kilka osób i na na noclegu szykuje się raczej komfortowy luz, zamiast spodziewanego nadkompletu. Uczestnicy wycieczki to zawsze największy walor Weekendów w Górach. Wszyscy różni, nietuzinkowi, zawsze zaskakujący swoimi historiami i ścieżkami, które zawiodły ich w Beskidy. Nie inaczej jest i tym razem. Ktoś przybył na wyjazd z podkrakowskiej wioski, ktoś inny z równin Mazowsza, ktoś aż z brazylijskiej Kurytyby. Ktoś spędził ostatnio długie tygodnie w Indiach, ktoś się dopiero tam wybiera. Ktoś zdobywa uprawnienia przewodnika, ktoś już porzucił te marzenia, ktoś zbiera materiały do internetowych map. Tematów do dyskusji i wymiany doświadczeń nie zabraknie przez cały wyjazd.

Zima w górach potrafi być piękna. Piękny jest świeży śnieg skrzący się w promieniach ostrego słońca; nam jednak przyjdzie przejść całą trasę przy stale padającym śniegu. Piękny jest ostry granat nieba kontrastujący z jaskrawą bielą gór; nam przyjdzie cały czas wędrować przy mocno zachmurzonym niebie. Piękne są widoki po horyzont w krystalicznym zimowym powietrzu; nam jednak dane będzie zobaczyć co najwyżej stok najbliższej góry, we mgle i padającym śniegu. Ale i tak jest pięknie wędrować uśpionym lasem, pokrytymi śniegiem drogami i bezdrożami, w lesie wśród trzydziestometrowych, stuletnich jodeł. Nasza grupa raźno zmierza do celu, wprawdzie bez szlaku, za to ze świetnie odwzorowującą teren aktualną mapą. Każdy wyjazd przynosi ze sobą coś nieoczekiwanego, prawie surrealistycznego. Tym razem jak spod ziemi, pośrodku zimowego lasu, pojawiają się w grupie dwa psy. Jeden średniej wielkości, przypominający ogara albo większego jamnika. Drugi mniejszy, czarny i włochaty. Nie wiemy skąd przyszły, nie wiemy dokąd idą, ale dobrze odnajdują się w naszej grupie. Są przyjazne i zadbane, choć najwyraźniej głodne.

Na grzbiecie okazuje się, że nie wszyscy uczestnicy wycieczki dobrze znoszą wymagające warunki zimowe. Robimy dłuższą przerwę, zostawiając nasze plecaki na śniegu i nieco zmniejszoną grupą udajemy się na szczyt Koziego Żebra (888 m). Szczyt nie zachwyca, ale jako najwyższy wierzchołek w okolicy jest obowiązkowym punktem wycieczki oraz dobrym miejscem na zdjęcie grupowe.

Cała nasza grupa kieruje się pasmem na zachód, w kierunku noclegu. Ślady ludzkie zdarzają się sporadycznie i pochodzą głównie sprzed ostatnich opadów śniegu, ale torowanie drogi nie przedstawia nam większego problemu. Okolice Margoni to czas zejścia do wsi na nocleg. Jeżeli dobrze wymierzymy azymut, to zejdziemy prosto na nocleg, jeżeli źle – czeka nas jeszcze wędrówka główną szosą. Ostatecznie mylimy nieco drogę i przy zapadającym zmroku musimy przejść trochę wzdłuż wsi, do właściwej doliny. Nie ma jednak tego złego: po drodze wita nas otwarty jeszcze sklep, w którym możemy zrobić ostatnie zakupy na wieczór. W sklepie kolejne miłe zaskoczenie. Sympatyczna sklepowa rozpoznaje psy, które przywędrowały z nami z Łabowej. Z pewnym zaskoczeniem i ulgą dowiadujemy się, że są one właśnie z Kamionki. Niedługo też przypadkiem zjawia się właściciel jednego z psów. Mówi, że pies nazywa się Brajan i że uciekł mu podczas polowania w górach przed tygodniem. Obdarowujemy właściciela zakupionym w sklepie pętem kiełbasy. Przekupiony kiełbasą Brajan, a także jego towarzysz, pozostaną już może przy właścicielu i nie pójdą z nami dalej na nocleg, ani nie wrócą na włóczęgę w góry. Oczekujące nas na nocleg gospodarstwo agroturystyczne już niedaleko. Docieramy na miejsce i z pewną ulgą odkładamy ciężkie plecaki oraz zdejmujemy mokre od śniegu ubrania. Czeka nas jeszcze długi wieczór, wypełniony rozmowami o życiu i śmierci, o naszych planach i rozczarowaniach, umilony beztroską grą towarzyską.

Następnego dnia rano niezawodna komunikacja podmiejska z Nowego Sącza zawozi nas z Kamionki do pobliskiej Boguszy. Po drodze grupę opuszcza kilka osób, którym wygodniej będzie wrócić prosto do Sącza, zamiast przedzierać się z nami przez góry do stacji w Ptaszkowej. W Boguszy udaje nam się zajrzeć na chwilę do starej, drewnianej cerkwi. Wbrew optymistycznym prognozom śnieg nie przestaje padać, a nawet opad robi się coraz intensywniejszy. Szybkim krokiem kierujemy się szosą na szlak turystyczny. Przed nami Jaworze – niknące w chmurach strome zbocze, szczyt jakby przeniesiony tutaj z Beskidu Wyspowego, faktyczny cel naszego Weekendu.

W ostatniej chwili czeka nas jednak zmiana planów: nie wszyscy członkowie wycieczki czują się na siłach by sprostać wspinaczce na stromą górę. Pojawia się pomysł rozdzielenia grupy. Rozdzielanie się to zawsze zły pomysł, jeżeli istnieją alternatywy. A sensowne alternatywy jak najbardziej są. Po krótkiej dyskusji decydujemy się zrezygnować ze szturmowania spowitego w chmurach szczytu, by zamiast tego skierować się trawersem do Grybowa. Droga wprawdzie daleka, ale już po równym lub w dół. Na pewno dla nikogo nie za trudna, zwłaszcza w tak licznej i wzajemnie się wspierającej ekipie. Dalsza droga nie przynosi już niespodzianek, tylko trochę brodzenia w zasypanym śniegiem polach oraz kilku szczątkowych widoków, między innymi na dostojny Chełm nad Grybowem.

Drzemiący pod kożuchem śniegu Grybów zaprosi nas jeszcze do zjedzenia obiadu w lokalnej pizzerii. Z peronu zabiera nas podstarzały pociąg spółki Polregio, któremu przyjdzie się jeszcze zepsuć po drodze i zmusić nas do przesiadki do rezerwowego składu na stacji w Tarnowie. Pomimo wyraźnych wysiłków kolei, by zniechęcać pasażerów i utrudniać im podróż, skład na naszej linii jest jak zwykle wypełniony po brzegi, gdy z ponad godzinnym opóźnieniem dociera wreszcie do Krakowa. Na peronie jeszcze pospiesznie pożegnania i obietnice, że wkrótce spotkamy się znowu w górach, być może na kolejnym Weekendzie. Konkretnych obietnic ani terminów dawać nie możemy, ale powiedzieć możemy jedno.

Te kolejne Weekendy na pewno się odbędą. Jest je dla kogo organizować.

Zmarł Edward Turkiewicz, Honorowy Członek SKPG Kraków

  | Z życia Koła | Brak komentarzy

4 stycznia 2019 pożegnaliśmy kolegę Edka Turkiewicza, który zmarł 25 grudnia 2018 roku, przeżywszy 76 lat. Na cmentarz Rakowicki przybyło tego dnia wielu przyjaciół Edwarda, z którymi przez lata przemierzał szlaki i decydował o wyglądzie współczesnej turystki. Nie zabrakło jego współpracowników, dawnych studentów, rozmaitych szanujących go osób oraz członków Studenckiego Koła Przewodników Górskich w Krakowie. Po pełnych uznania pożegnalnych przemowach nastąpiło złożenie urny do grobu. Te ostatnie chwile uświetniał dźwięk skrzypiec Romy Krzemieniowej, która nad grobem odegrała także nasz kołowy hymn.

Edward Turkiewicz działalność w turystyce rozpoczął ponad pół wieku temu w Zrzeszeniu Studentów Polskich AGH, gdzie wówczas studiował. Zawodowo związany był z Almaturem, Orbisem, Krakowską Agencją Rozwoju Turystyki, Akademią Wychowania Fizycznego, Krakowską Akademią oraz Krakowską Szkołą Hotelarską. Był jednym z założycieli Krakowskiej Izby Turystyki, w której pełnił funkcję wiceprezesa, był także jej honorowym członkiem.

Spośród licznych inicjatyw, których się podejmował, warto podkreślić, że był pomysłodawcą wyznaczenia i ustanowienia Szlaku Architektury Drewnianej oraz wprowadzenia Krakowskiej Karty Turystycznej. Za zasługi dla Krakowa wyróżniono go odznaką Honoris Gratia.

Edward Turkiewicz urodził się 23 sierpnia 1942, zmarł 25 grudnia 2018. Jego pogrzeb odbył się 4 stycznia 2019. Został pochowany na cmentarzu Rakowickim: kwatera Rb, rząd 38, miejsce 8.