
Podczas kapryśnej pogody, leśnymi drogami, szlakami i bezdrożami Beskidu Małego wędrowało nas 9 osób. Szefem wyjazdu był niezastąpiony Jurek Marcinkowski – prawdziwa skarbnica wiedzy z zakresu beskidzkiej przyrody.
Wycieczka rozpoczęła się w miejscowości Las przy dzwonnicy loretańskiej i dalej przez dziką dolinę potoku Dusica, wodospad i Grotę Komonieckiego penetrowaliśmy stoki Łamanej Skały. Odnaleźliśmy jedne z najwyższych drzew świata. a najwyższe drzewa Polski (Daglezja zielona) i pochyliliśmy się nad mchem (Płaszczeniec falisty), który zdradził nam tajemnicę powalonych leśnych olbrzymów w Rezerwacie Madohora. „Skalną Percią” Beskidu doszliśmy na Leskowiec i zeszliśmy do Targoszowa, gdzie w gospodarstwie agroturystycznym „Ważka” w obecności miłych gospodarzy i godnych polecenia luksusowych warunkach spędziliśmy noc.
Następnego dnia wędrując do Krzeszowa napotkaliśmy alternatywną możliwość noclegu w „hotelu pod gwiazdami”, gdzie na chwilę zagościliśmy. Po posiłku w Pizzerii w Krzeszowie zdobyliśmy „grań” Kozich Skał na Żurawnicy, które jak się okazało są „ruinami diabelskiego zamku”. Pod kolejnym zamkiem, tym razem w Suchej Beskidzkiej zakończyliśmy naszą wycieczkę.
Wszystkim uczestnikom bardzo dziękujemy za udział, zaangażowanie, miłe towarzystwo i pogodę ducha na całej trasie!

Relacja z wernisażu wystawy „Przewodnicki miszmasz” – wystawa pełna wspomnień z 70 lat SKPG i AKPT!”
23 kwietnia odbył się wernisaż wystawy „Przewodnicki miszmasz” – wystawa pełna wspomnień z 70 lat SKPG i AKPT!” zorganizowanej w ramach świętowania jubileuszu 70–lecia SKPG i AKPT.
Wernisaż otworzył prezes Konrad Trojan, po którym kilka słów do niemałej publiczności skierowali autorzy wystawy Paweł Ciaptacz i Patryk Smółka
Dzięki zdjęciom tworzącym wystawę przemieszczaliśmy się między współczesnością, a 70-letnią historią naszych kół. Była to okazja do wspólnego spotkania osób z różnych roczników przewodnickich, ciekawych rozmów i delikatnych łez wzruszenia podczas spoglądania na niektóre fotografie
Nie będziemy jednak zdradzać zbyt wiele, żeby nie psuć efektu. Zapraszamy serdecznie do obejrzenia wystawy!
„Przewodnicki miszmasz” można oglądać do 27 maja w Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie, a następnie wystawa wyruszy w podróż, by czasowo zawisnąć w kolejnych bibliotekach na terenie Małopolski.
Relację zdjęciową z wydarzenia możecie zobaczyć TUTAJ.

Ostatni weekend marca dobiegł końca, co oznacza, że kolejny tegoroczny Weekend w Górach już za nami. Tym razem w kameralnej, bo 6-osobowej grupie przemierzaliśmy szlaki Beskidu Śląskiego intensywnie wypatrując oznak wiosny.
Wycieczka rozpoczęła się w sobotę w godzinach porannych na MDA w Krakowie przejazdem do Bielska-Białej. Stamtąd udaliśmy się lokalną komunikacją na przystanek w okolice dolnej stacji Kolei Linowej Szyndzielnia, skąd rozpoczęliśmy pieszą wędrówkę. Niebieskim szlakiem dotarliśmy na Przełęcz Dylówki, mijając po drodze nieśmiałe oznaki wiosny w postaci kwitnących żywców gruczołowatych.
Następnie zmieniliśmy kolor szlaku na zielony, który doprowadził nas do schroniska na Szyndzielni. Tam była okazja do dłuższej przerwy na posiłek i rzut okiem na panoramę na sąsiedni Beskid Mały. W tym momencie pogoda okazała się nieco bardziej łaskawa i zrobiło się okno pogodowe umożliwiając obserwację częściowego zaćmienia słońca.
Po odpoczynku ruszyliśmy w stronę Klimczoka, po raz kolejny zmieniając kolor szlaku, tym razem na żółty. Ze szczytu mieliśmy okazję zobaczyć pobliskie schronisko oraz Skrzyczne- najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Resztę beskidzkich szczytów jakie można ujrzeć z polany na Klimczoku widzieliśmy jedynie oczami wyobraźni.
Po zakończonych obserwacjach udaliśmy się w dalszą drogę (momentami w zimowych warunkach) w kierunku miejsca noclegowego czyli Schroniska PTTK na Błatniej. Tuż przed schroniskiem na rozległej polanie mogliśmy jeszcze dostrzec pozostałe pasma Beskidu śląskiego – Pasmo Baraniogórskie, gdzie swoje źródła ma Wisła oraz pasmo Czantorii i Stożka. Wieczór w schronisku spędziliśmy grając w planszówki.
W niedzielę rano pod osłoną gęstej mgły wyruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę Wapienicy. Po drodze, w pobliżu szczytu Wysokie mieliśmy okazję zobaczyć tzw. Leśny kościół – miejsce gdzie w okresie kontrreformacji odbywały się tajne nabożeństwa ewangelickie. Kolejną atrakcją na trasie było sztuczne Jezioro Wielka Łąka (Wapienickie). Na sam koniec naszej wędrówki Doliną Wapienicy zobaczyliśmy, że tutaj wiosna rozgościła się już na dobre. Potwierdziły to m.in. skupiska lepiężników białych, żywców gruczołowatych czy pierwiosnków, które swoimi kolorami pięknie zdobiły dolinę.
Tak miłym wiosennym akcentem zakończyliśmy naszą wędrówkę. Z Wapienicy udaliśmy się na dworzec w Bielsku-Białej i stamtąd ruszyliśmy w drogę powrotną do Krakowa, zabierając ze sobą przyjemne wyjazdowe wspomnienia.

W sobotę 1 marca o poranku, na zbiórce na Małopolskim Dworcu Autobusowym (MDA), zjawiło się dziesięciu uczestników oraz dwoje przewodników – Ania i Marek. Niestety, kilka osób musiało zrezygnować z wyjazdu z powodu choroby, a jeden z uczestników niemal spóźnił się na autobus z powodu opóźnienia transportu ze Śląska. Na szczęście udało się nam zdążyć i bezpiecznie dotarliśmy do Tylmanowej Rzeki, gdzie przesiadaliśmy się na kolejny autobus Kolei Małopolskich, który zawiózł nas do Ochotnicy Ustrzyk. Tam czekali na nas kolejni dwaj uczestnicy, którzy postanowili porządnie się wyspać przed wyruszeniem na szlak.
O godzinie 10:00 rozpoczęliśmy wędrówkę! Na początek trochę historii o SKPG, topografii regionu i kilka pytań o Gorce, Lubań czy Turbacz. Dowiedzieliśmy się również o historii drogi Knurowskiej, czyli Gościńca Barabów. Następnie, wędrując doliną Forędówki, ruszyliśmy w stronę wieży na Magurkach. Po drodze zatrzymaliśmy się, by poznać historię Kasi Niewiadomej. Szlak był bardzo oblodzony, ale dzięki raczkom poradziliśmy sobie bez większych problemów. Słońce świeciło, więc cieszyliśmy się każdą chwilą na świeżym powietrzu.
Przy Kurnytowej Kolibie zrobiliśmy przerwę na kanapki, a widok na „Tatry 1839” na nadprożu oraz otwory strzelnicze w belkach dodały temu miejscu niesamowitego charakteru. Po 4 km dotarliśmy na wieżę na Magurkach, ale Tatry schowały się za mgłą. Mimo tego mogliśmy podziwiać piękne widoki na Pieniny, Beskid Sądecki, Beskid Niski oraz Gorce. Po zejściu z wieży zaczęło padać, a śnieg towarzyszył nam już do końca wycieczki.
W dolinie potoku Jaszcze odkryliśmy kadłub amerykańskiego bombowca Liberator B24 „California Rocket” oraz oczko wodne stworzone przez Gorczański Park Narodowy. Na końcu wycieczki zobaczyliśmy mozaikę autorstwa Justyny Budzyń, inspirowaną twórczością Wisławy Szymborskiej. Oczywiście, nie mogło zabraknąć opowieści Marka o sarnach, jeleni, rogach i porożach.
Po 13 km wędrówki dotarliśmy do miejsca noclegu – Agroturystyki „U Krawca” w Ochotnicy Jamnem. Przemiła gospodyni czekała na nas z obiadem – kotletem schabowym i wegetariańską wersją kotlecików sojowych. Po kolacji spędziliśmy czas przy ognisku, piekąc kiełbaski i bawiąc się w tajniaków.
W niedzielę, 2 marca, stery przejęła Ania Biela. Po pysznym regionalnym śniadaniu poprowadziła nas zielonym szlakiem w stronę bazy namiotowej pod Gorcem, opowiadając o takich bazach oraz ucząc nas rozróżniać drzewa iglaste. Po 5 km dotarliśmy na Gorc, skąd weszliśmy na wieżę widokową. Niestety, Tatry znowu były zasłonięte, a temperatura na szczycie wynosiła -10°C, więc szybko zeszliśmy na dół.
Następnie niebieskim szlakiem Ania poprowadziła nas w stronę Lubomierza. Po drodze, na Gorcu Kamienickim, skorzystaliśmy ze słońca, a ci, którym było zimno, weszli do prawdziwego igloo. Urządziliśmy też bitwę na śnieżki. Po 14 km dotarliśmy do przystanku Lubomierz Przysłop, skąd o 16:26 odjechaliśmy do Krakowa.
Cała wycieczka była bardzo udana, a wszyscy uczestnicy wrócili z uśmiechem na twarzy. Dla jednego z nich była to jedna z pierwszych górskich przygód – mamy nadzieję, że zaszczepiliśmy w nim miłość do gór!

Jest wiosna, a Piotrek Mazela prowadzi autokar wypełniony przewodnikami?
To może oznaczać tylko jedno! Weekend szkoleniowy SKPG Kraków!

Za sprawą niezawodnych Krzyśka Magnowskiego i Michała Biela dwa dni były wypełnione nietuzinkowymi miejscami, czarującymi krajobrazami i mnóstwem fachowej wiedzy.
Niby tylko weekend, a odpowiedzieliśmy:
- Jasov z barokowym klasztorem norbertanów,
- Ruiny Zamku Turniańskiego,
- Krasnohorskie Podgrodzie z mauzoleum Andrássych,
- Betliar – z pałacem i parkiem w stylu angielskim,
- Rożniawa – z Muzeum Górnictwa, rynkiem i katedrą,
- Jaskinie Gombasecką,
- Płaskowyż Silicki,
- Štítnik z gotyckiem kościołem ewangelickim,
- Ochtinę z zabytkowym kościołem.
Zwiedzaliśmy z przygodami, wędrowaliśmy, zachwycaliśmy się, podziwiali, mimowolnie pomogli w odbudowie zamku, wchodzili na szczyty i pod ziemię, doświadczali, a przede wszystkim się szkolili i integrowali.
Galerię zdjęć możecie znaleźć tutaj:


W sobotę 22 marca odbył się 7. Turniej Siatkarski SKPG, stanowiący istotny człon obchodów 70-lecia naszego Koła. Jak co roku na tego typu zawodach nie zabrakło ogromnych emocji, wyrównanej walki oraz ogromnego serca do walki, włożonego do gry przez każdego z zawodników.
Po solidnej rozgrzewce przystąpiono do pierwszego starcia. Zmierzyły się drużyny Maćka Zborowskiego (“Byle w pole”) i Mateusza “Olafa” Dziurskiego (“Vabank”. Po zaciętej walce i wyniku 2:1 do finału przeszedł zespół Maćka. W drugim meczu wielokrotna zwyciężczyni poprzednich turniejów, Paulina Kubaj, wraz ze swoją ekipą (“Krety”) musiała uznać wyższość drużyny Nataszy Figiel (“Spadające Gwiazdy Apokalipsy”), która w dwóch setach pokonała swoich rywali.
Walka o trzecie miejsce zakończyła się z wynikiem 2:0 na korzyść zespołu “Vabank”, który pokonał “Krety”. W finale spotkały się z kolei drużyny Maćka i Nataszy. Po pełnym emocji meczu (wynik 2:1) wyłoniono zwycięzcę – a był nim zespół “Byle w pole” Maćka!
Podczas dekoracji końcowej nagrodzono także najlepszych zawodników turnieju. A byli nimi:
Najlepszy zawodnik: Paweł Inglot (po raz pierwszy ta nagroda trafiła do zawodnika spoza SKPG!)
Najlepiej zagrywający: Paweł Suder
Najlepiej blokujący: Paweł Suder
Najlepiej atakujący: Mateusz Dziurski
W rolę sędziów wcieli się sami zawodnicy, a byli nimi Ania Klimek, Szymon Rusin i Jasiek Kotula.
Uczestnicy zostali nagrodzeni nie tylko medalami, ale i pamiątkowym dyplomem oraz (co najważniejsze!) butelką piwa ze znanego i lubianego “Browaru Teatralnego”, które przygotował pierwszy piwowar SKPG Kraków, czyli niezastąpiony Paweł Suder. Zwycięska drużyna oraz MVP turnieju otrzymali także pamiątkowe puchary, wykonane przez koleżankę Michalinę Hendrys.
Po zawodach wszyscy wspólnie udali się na pizzę (i nie tylko), aby zwieńczyć dzień sportowych zmagań przy miłej rozmowie i smakowitym jedzonku (i nie tylko…).
Ogromne podziękowania za organizację należą się przede wszystkim “Olafowi”, Marceli Bagierek i Nataszy Figiel. Nieocenioną pomoc przy podziale drużyn oddał także Wojtek Pawlus.
Galerię zdjęć autorstwa Nataszy możecie zobaczyć tutaj.

21-23 lutego odbył się dziesiąty, ostatni wyjazd szkoleniowy z serii „Piwnym Szlakiem”. Tym razem udaliśmy się na zachód, docierając aż za Wrocław. Nasi przewodnicy szkolili się w tematyce historii piwa, warzenia czy surowców do niego potrzebnych
Zaczęliśmy w piątek od wieczornego zwiedzania Browaru Zamkowego Racibórz – największego na tegorocznej trasie.
Kolejnego dnia, po wczesnej pobudce, udaliśmy się do niedawno powstałego Browaru Wrowar, gdzie zostaliśmy entuzjastycznie oprowadzeni przez pasjonatów piwowarstwa. Po degustacji i sporych zakupach, pojechaliśmy dalej do pobliskiego browaru Widawa, gdzie dowiedzieliśmy się co nieco o kontrolach przeprowadzanych w browarach. Dalszą część dnia spędziliśmy na degustacji we wrocławskim browarze Stu Mostów, a zakończyliśmy zwiedzając niewielki Browar Jedlinka, w piwnicach którego obejrzeliśmy piwa leżakujące w drewnianych beczkach.
Niedzielny poranek spędziliśmy na śniadaniu i pierwszym porannym rozruchowym w Browarze Wieżyca, zlokalizowanym przy Domu Turysty PTTK Pod Wieżycą, który mieliśmy już okazję odwiedzić 6 lat wcześniej. Wyjazd kończyliśmy pobytem w Karczmie przy Browarze na Jurze na obiedzie z nieobowiązkowym, lecz zalecanym napojem z ich szerokiej oferty.
Po powrocie do Krakowa najwytrwalsi udali się jeszcze do zaprzyjaźnionego baru Craftownia.

25 stycznia 2025 r. w Domu Kultury Kolejarz miał miejsce kolejny jakże barwy Bal Przewodnika. Za organizację całego wydarzenia odpowiadały niezastąpione koleżanki w osobach Ani Bieli, Ani Dominiak oraz Zuzy Wilczyńskiej, którym należą się wielkie podziękowania za ogrom włożonego w przygotowania wysiłku i serca. Oczywiście nie zabrakło wielu innych osób, które dołożyły swoją cegiełkę (a nawet wielką cegłę!) w postaci przystrojenia sali czy przygotowania czegoś do jedzenia. W samym balu wzięło zaś udział 102 osoby!
W tym roku motyw przewodni brzmiał “Słowianie, zjawy, świtezianki”. Tym samym pod czujnym okiem Światowida gustownie odziani uczestnicy imprezy spędzili czas na wspaniałej zabawie aż do samego rana!
Wśród biesiadników nie brakowało pięknych świtezianek oraz niestrwożonych słowiańskich wojów. Niektórzy nawet postanowili pojawić się z bardzo przekonywującymi “rekwizytami” w postaci chociażby mieczy i… wideł, które jako element stroju przyniósł ze sobą kolega Piotrek Markowicz (na szczęście nikogo na nich nie wyniesiono). Mały pokaz szermierczych umiejętności (co można jednak uznać za dość szumnie wypowiedziane słowo…) dali koledzy Krzysiek Pięciak i Szymon Rusin, którzy uznali, że świetnym pomysłem będzie stoczenie potyczki na szable (szczęśliwie tylko treningowe). W trakcie tegoż pojedynku nie zabrakło kultowego “Waść machasz jak cepem!”.
Bal tradycyjnie otwarty został “patetyczną” przemową prezesa Konrada Trojana, po czym nastąpił nasz arcypolski taniec, czyli polonez, którym jak to często bywało w przeszłości kierował kolega Jerzy Grębosz. Po tym nastąpiła radosna zabawa, zakończona dopiero o godzinie 6:00. Wspólnymi siłami udało się nam uprzątnąć salę, po czym pełni wrażeń powróciliśmy do swoich domu, udając się na tak bardzo potrzebny wypoczynek.
Galerię zdjęć autorstwa niezastąpionej Nataszy Figiel znajdziecie TUTAJ.